Czym żyją szalikowcy, Dokumenty(2)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
MŁYN
Sektor, w którym zasiadają szalikowcy nosi nazwę "młyna" (inaczej zwany jest "kotłem", "wulkanem", itp.). Obok wyjazdów, wielkość młyna jest najważniejszym czynnikiem decydującej o jakości kibiców danej drużyny. Drużyny nieposiadające swojego młyna nie są uwzględniane w kibicowskiej mapie Polski. Młyn zajmuje zawsze to samo miejsce, zazwyczaj na zakolu lub na przeciwko trybuny głównej. Młyny mają swoich przywódców i dyrygentów kierujących dopingiem. Na niektórych stadionach np. na Widzewie dyrygent ma specjalne krzesełko zainstalowane przodem do widowni. W fan-zinach, gdy piszę się o kibicach miejscowych, zazwyczaj podaje się tylko liczbę kibiców w młynie. Młyn posiada swoją nazwę, pochodzącą zazwyczaj od nazwy sektora gdzie urzęduje. Tak, więc na Legii jest to "Żyleta", na Wiśle "Dziesiątka", na Lechu "Kocioł", na ŁKS-ie "Galera", na Arce "Górka" (była), na Górniku Zabrze "Torcida", Na Polonii Warszawa "Kamienna", itp. Starsze młyny zajmują miejsce centralne naprzeciwko trybuny głównej. Dotyczy to młynów na stadionach Legii Warszawa, Wisły Kraków, Śląska Wrocław czy ŁKS-u Łódź. Młodsze siedzą na łuku. W latach 80-tyeh wiele młynów tam przeniesiono. Były to działania częściowo sterowane przez Zarządy klubów, które zachęcały szalikowców do zajęcia gorszych miejsc, sprzedając tańsze bilety. Sami szalikowcy również lubili młyny na łuku, gdyż były dobrze widoczne w relacjach telewizyjnych. Na łuku siedzą szalikowcy na stadionach Górnika Zabrze, Ruchu Chorzów, Zagłębia Lubin czy Lecha Poznań. Najmniej popularne są młyny za bramką. Taki młyn jest na Widzewie Łódź czy Pogoni Szczecin. Najliczniejsze i najlepsze młyny posiadają takie kluby jak Legia Warszawa, Lech Poznań, Widzew Łódź oraz Pogoń Szczecin. Młyny często zmieniają swoje miejsce, czasami na jednym stadionie są dwa lub trzy młyny. Dla oceny młyna brana jest pod uwagę jego liczebność, jakość i ilość flag, wiek uczestników, (czym starsi tym lepiej). W młynie często nietolerowane są dziewczyny. Ponadto w młynach zazwyczaj nie ma punków, (choć są wyjątki np. Polonia Warszawa), pacyfistów, rapowców, sharpowców, anarchistów itp. Jedyną subkulturą, którą w młynach powszechnie się toleruje są skini bardzo rzadko metalowcy. W wielu młynach skini rządzą, choć są to zazwyczaj mniejsze młynki drużyn z niewielkich miast.
Ostatnio wiele młynów przeżywa ostry kryzys. Na kilku stadionach (Lechia, Arka, Polonia Bytom, Cracovia) młyn praktycznie nie istnieje. Dopingowanie drużyny uważane jest jako zajęcie dla dzieci. Ekipy wyjazdowe i chuligańskie uważają, iż nie przystoi im zajmować się taką "dziecinadą". Poza tym coraz większa obcość (a nawet wrogość) miedzy szalikowcami i piłkarzami sprawia, iż tym pierwszym nie chce się zdzierać gardła, aby pomóc im w grze. Szalikowcy coraz częściej bardziej mobilizują się z okazji przyjazdu kibiców gości, aby się przed nimi się pokazać, niż na ważny mecz swojej drużyny.
PIOSENKI
Skandowania, czyli rymowanki dla polepszenia nastroju - W młynie szalikowcy zajmują się dopingiem. Na doping składają się śpiewane piosenki lub skandowane hasła. Śpiew i skandowanie rozładowuje emocję oraz pomaga piłkarzom. Najważniejszą piosenką kibiców jest hymn klubu. Śpiewany jest zazwyczaj przed rozpoczęciem meczu. Należy wówczas powstać, rozwinięty szalik trzymać nad głową, zaprezentować swoje najlepsze flagi - sektorówki. Tylko nieliczne grupy kibiców maja swoje oficjalne hymnu. Do najbardziej znanych należy hymn kibiców Wisły Kraków (Jak długo na Wawelu...) oraz Legii Warszawa (Mistrzem Polski jest Legia...). Pozostałe piosenki śpiewane podczas meczu, często mają bardzo długą historię. Pierwsze z nich powstały, bowiem w początku lat 70-tych. Są to przeważnie piosenki sławiące swój ulubiony klub lub obrażające klub znienawidzony, śpiewane na melodię znanych przebojów. Najlepsze z nich zdobywają ogólnopolska popularność i używają ich wszystkie grupy kibiców, oczywiście odpowiednio zmieniając słowa, aby pasowały do nazwy własnego klubu. Teksty piosenek są drukowane w fan zinach, rzadziej w programach na mecze. Ostatnio pojawiły się w internecie, często można ich nawet posłuchać a wszystko to dzięki nieocenionemu formatowi mp3. Oprócz piosnek w młynie skanduje się hasła, często są one rymowane. Ostatnio popularne są "dialogi" między trybunami. Jedna strona zadaje pytanie (np: kto wygra?), druga odpowiada.
FLAGI
Flagi klubowe od zawsze towarzyszyły klubom. Gdy powstał ruch szalikowców, ochoczo skorzystał z flag, które stały się pierwszymi i najpopularniejszymi jego rekwizytami. Wówczas zaczęły znikać oficjalne flagi klubu wywieszane na masztach na stadionie. Częściej jednak kibice zatrudniali matki i babcie i szyli własne flagi. Zmierzch tradycyjnych flag (płótno osadzone na drzewcu służące do machania) nastąpił w drugiej połowie lat 70-tych w związku ze stopniowym wprowadzaniem na kolejnych stadionach zakazu wnoszenie drzewców od flag (względy bezpieczeństwa). Próbowano obchodzić ten zakaz montując drzewce składane, a więc łatwe do ukrycia pod kurtką, czy używając do tych celów kuł leczniczych lub wędek. Wreszcie dano za wygraną i owijano się flagami, zaś na trybunach trzymano je przed sobą oburącz. Potem zastąpiono je szalikami.
Flagi jednak w dalszym ciągu miały rację bytu, zaczęto wywieszać je na płotach. Oczywiście w związku z tym zmieniły się wymagania względem flag, musiały być większe, opatrzone jakimś napisem. Ten zwyczaj trwa do dziś, a flagi wciąż są okazalsze i ładniejsze. W klasyfikacjach na najładniejsze flagi czołowe miejsca zajmują ekipy Lecha Poznań, Pogoni Szczecin, Legii Warszawa, Wisły Kraków oraz Arki Gdynia.
Osobną kategorią flag są tak zwane sektorówki. Są to duże flagi, podawane z rąk do rąk przez kibiców, mogące przykryć cały lub nawet kilka sektorów. Przez długi czas posiadaniem największej takiej flagi szczycili się kibice ŁKS-u Łódź, potem przebili ich kibice Pogoni Szczecin a tych kibice Legii. Ostatnio posiadaczami największej tego typu flagi są kibice Śląska Wrocław. Ponadto oprócz wcześniej wymienionych ekip, duże i ładne "flagi-sektorówki" posiadają kibice Lecha Poznań i Widzewa Łódź.
Flagi na drzewcu jakiś czas temu powróciły. Pierwsi byli piłkarze Legii, którzy na meczu Wisła - Legia (sezon 98/99) wbiegli z flagami, następnie przekazali je swoim kibicom. Manewr ten nie przyniósł Legii zwycięstwa (przegrała 1-4), ale na tyle się spodobał, że wkrótce pomysł Legii wykorzystali piłkarze Lecha Poznań, Widzewa Łódź, Polonii Bytom i wielu innych. Od tego czasu na coraz większej ilości stadionów pojawiają się flagi na drzewcu i przydzieleni do ich "obsługi", tak zwani "flagowi". W marcu 1999 roku w czasie meczu Lecha z Legią naliczono się 90 flag Lecha na kijach, co było wówczas rekordem Polski. Ostatnia inicjatywa "Naszej Legii" polegała na zakupie dla kibiców Legii tysiąca flag na kijach (nieco mniejszych niż standartowe).
Po co są flagi, do czego służą? Najogólniej do dwóch celów: do podniesienia znaczenia i powagi danej grupy z drugiej strony do ich krojenia. Flagi stanowią źródło dumy. Ich ilość i jakość stanowią o wartości kibiców. Flagi sławią daną drużynę, ale również osiedle, dzielnicę lub miasto posiadaczy flagi. Rzadziej na flagach pojawiają się jakieś hasła. Są też flagi bojówek często niemające żądnych oznaczeń klubu tylko "nazwę firmową" bojówki. Flagi wrogich klubów są też najcenniejszym trofeum. Krojenie flag jest stare jak świat, w filmie "Krzyżacy" widzimy jak w czasie bitwy pod Grunwaldem zdobycie polskiej flagi podniosło morale Krzyżaków. Obecnie krojenie flag jest popularne również wśród młodzieży harcerskiej, zaś nocne wyprawy "po obozówki" przeżyło pewnie wielu z moich czytników. Nie inaczej jest wśród kibiców. Dla każdego z nich skrojenie flag wrogiej drużyn, jest powodem do dumy. Do krojenia dochodzi zazwyczaj w czasie potyczek na dworcach i na mieście. Czasami flagi padają łupem kibiców-ztodziei i zostają skradzione z magazynku klubowego, gdzie są składane po meczu. Taką zdobycz w szalikowym światku uważa się za niehonorową. Najwyżej ceni się skrojenie barw z płotu na stadionie. Drużyna przyjezdną ocenia się nie tylko pod względem ilości fanów, ale także pod względem ilości flag. Ważne jest również to, czy dana ekipa, flagę wywiesza wewnątrz ogrodzenia, czy na zewnątrz. Flagi zawieszone na wrogim stadionie są obiektem napaści tak zwanych kamikadze, często wykorzystują oni do zamaskowania swojej akcji świec dymnych, itp. Obrona flag jest ważnym zadaniem kibiców na wyjazdach. Niektóre ekipy nie są w stanie obronić flag i jeżdżą "programowo" bez flag. Zdobyte flagi zawiesza się do góry nogami, robi się z nimi zdjęcia i publikuje w fan-zinach oraz puszcza się je z ogniem w szczególności na następnych meczach z klubami ekip, prawowitych właścicieli bądź z jego przyjaciółmi.
SZALIKI KLUBOWE
Szaliki pojawiły się wkrótce po flagach w połowie lat siedemdziesiątych. Szybko zyskały na popularności, tym bardziej, iż zastąpiły flagi, gdy na coraz większej ilości stadionów wprowadzono zakaz wnoszenia drzewców do flag. Przez bardzo długi okres były to szaliki chałupniczo wykonywane na drutach przez Babcie, Matki i dziewczyny kibica. Brak było obowiązującego wzoru, ważne były barwy, z których miał się składać. Bardziej uzdolnione Babcie potrafiły wyszyć nazwy klubu, ale było to bardzo rzadkie. Po pewnym czasie, aby odróżnić się od innych, kibice wprowadzali do wyglądu swoich szali pewne zasady. Na przykład szale ŁKS-u (w odróżnieniu od Widzewa - te same biało-czerwone barwy) musiały mieć białe końcówki, szale Śląska z kolei odróżniały się od szali Legii tym, iż co drugi kolor w szalach WKS-u był biały. Dopiero po piętnastu latach, od debiutu szali, na początku lat dziewięćdziesiątych pojawiły się komputerowe szaliki wykonywane przez profesjonalne firmy, z napisami, herbami. O sile klubu świadczy liczba wzorów szalików, najsilniejsze grupy kibiców mają już ponad 100 wzorów szali. Często szale wykonywane są na specjalne zlecenie poszczególnych fan-klubów lub bojówek i umieszczane są na nich ich nazwy Takie szale nie trafiają do sprzedaży w sklepach, lecz rozprowadzane są tylko między zainteresowanym. Skrojenie takiego szalu uważanie jest za szczególnie cenne. Popularne są również szaliki łączone zaprzyjaźnionych klubów.
Szalik jest najważniejszym wyposażeniem kibica. Jego starta to największa ujma na jego honorze. Ilość zdobytych szalików skrzętnie jest odnotowywana w fan-zinach i stanowi o chuligańskiej sile danej ekipy. Zdobyte szale wywiesza się na płotach, robiąc z nich dywany, lub po prostu pali się je. Czasami w dowód pogardy odrzuca się skrojone szale na bieżnię stadionu, wcześniej je tnąc na kawałki, lub przywiązuje sieje do nogi.
PRZEDMIOTY RZUCANE I PIROTECHNIKA
Od początku swego powstania szalikowcy bardzo chętnie używali petard, świec dymnych, itp. Już w latach 60-tych, gdy o szalikowcach nikt nie słyszał, pierwsze ekscesy chuligański na stadionach polegały właśnie na rzuceniu na boisko tego typu "wynalazków". Równie stare jest używanie na stadionie trąbek, czy też syren strażackich. W latach 70-tych na większości stadionów doping był mizerny, za to trąbki używano wszędzie. Po Mistrzostwach Świata w Argentynie popularne na stadionach stałych się konfetti, serpentyny, czy z braku wyżej wymienionych, normalne gazety podarte na drobne kawałki. Obecnie używa się profesjonalnie wykonanych rac, świec dymnych, czy też ogni bengalskich (wulkanów). Dosyć popularne są też serpentyny, w mniejszym stopniu konfetti. Trąbek za to jest stosunkowo niewiele, za to jak grzyby po deszczu pojawiają się orkiestry złożone z kibiców.
POZOSTAŁE REKWIZYTY
Koszulki klubowe pojawiły się bardzo wcześnie i stanowiły koszulkę w odpowiednim kolorze z doszytym emblematem klubu. Na początku lat 90-tych kluby zaczęły sprzedawać profesjonalnie wykonane koszulki stanowiące repliki tych noszonych przez piłkarzy. Są one obecnie dosyć popularne i posiadają je kibice nawet mniej znanych klubów. Pozostałe rekwizyty kibica to czapeczki, kominiarki, proporczyki, i inne gadżety.
Tekst został zaczerpnięty z zina Janusza Tychmańskiego pt. "ZIN ZINÓW"
źródło: http://www.szalikowcy.com
... [ Pobierz całość w formacie PDF ]