Cywilizacja żydowska(1), Kwestia żydowska
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Cywilizacja żydowska
Prof. Feliks Koneczny
Poniższy tekst został napisany w 1934 roku i stanowi XXXIV rozdział książki "Cywilizacja żydowska". Tytuł rozdziału "JUDEOPOLONIA" (str. 352 - 363)
Widzieliśmy jak państwowość kahalna tworzyła istne państwo w państwie. Pod wpływem oświaty i ogłady obyczaju- poczynała się kurczyć ciemna synteza i niewątpliwie przestawała działać niejedna z obskurnych stron kahałów. Ileż natomiast nowej broni, a wydoskonalonej, przynosiła Żydom "polskim" emancypacja ! Wiemy, że tamto nie przestało istnieć aż do drugiej wojny powszechnej, chociaż częściowo zmieniało kształty. Kahały ciągnęły się faktycznie dalej w zarządach rozmaitych stowarzyszeń l bractw przy bóżnicach, w sądach rabinacklch i na dworach cadyków, a obok tego działał wieloraki arsenał broni nowoczesnej w rękach żydów oświeconych i zorganizowanych nowocześnie.
Kwestia Judeopolonii rozwinęła się dopiero po równouprawnieniu Żydów. W marzeniu Franka, żeby mieć pod swoją władza kilka mil kwadratowych, tkwiła ta kwestia w słabym zarodku, nawet bez wiedzy samego twórcy pomysłu, który powzięty był zgoła bez myśli o ogólnej sprawie żydowskiej. Dopiero w XX wieku miało rozwinąć się świadome i konkretnie obmyślane dążenie do Judeopolonii terytorialnej, by wyciąć naprawdę "kawał Polski" dla Żydów, na państwo wyłącznie żydowskie. Wytknięto sobie cel śmiały, a przez pewien czas okoliczności tak się składały, iż mimo swej śmiałości zdawał się nietrudnym do urzeczywistnienia. Nie porzucano jednak przez to metody poprzedniej, żeby tworzyć państwo żydowskie na spółkę z tubylcami, z gojami, na całym obszarze ziem polskich, ażeby na miejsce państwa polskiego wsunąć nowy rodzaj państwa żydowsko-polskiego, Judeopolonię oficjalną, uznawaną i przez Polaków i przez czynniki międzynarodowe.
Wytworzyły się dwa programy, które bynajmniej się nie wykluczają. Na pewnym obszarze powstałoby państwo żydowskie, w którym Polacy nie mieliby całkiem głosu, a niezależnie od tego i obok tego mogliby żydzi stanowić w całej Polsce drugi obok Polaków czynnik polityczny, równouprawniony. Byłoby to kwestią zabiegów i zdatności, który z tych dwóch czynników okaże się silniejszym, który stanie się przodowniczym, kierującym.
W Europie wschodniej przebywa niemal połowa żydów całego świata, a z tego w Polsce 2/3, więc niemal trzecia część całości. Jakżeby mogli nie mieć swoich względem nas zamysłów?
Należy jednak przypomnieć sobie, jak Żydzi nie tylko nie prosili się o emancypację, lecz byli jej długo stanowczo przeciwni. Równouprawnienie jest darem chrześcijan. Goje wpraszali się sami Żydom. Tak było wszędzie i tak było w Polsce w imię "postępu".
"U nas w Polsce nie wolno było dotknąć żyda pod grozą obruszenia się całej niemal myślącej inteligencji narodu". Doprawdy, że kierujące długo opinią sfery literacko-postępowe ,"zwalczały u nas wprost namiętnie wszelki odruch samoobrony narodu przed Żydami, wszelką ich krytykę, dyktowaną zdrowym instynktem zbiorowym, który jednak przez cały polski "postęp" wnet piętnowany był jako zachłanność, ciemnota i fanatyzm ".
Działało zaś równouprawnienie: wolne zawody przechodziły w ręce żydowskie w nieproporcjonalnym odsetku, prasa poszła w znacznej części na żołd Żydów, ekonomia żydowska zapanowała niepodzielnie nad stosunkami gospodarczymi, a po miastach topniała własność ruchoma chrześcijańska. Sytuację w miastach określił doskonale żydowski uczony, mając na myśli Lublin: kiedy reformy Wielopolskiego w 1862 roku "otworzyły, znękanym walką Żydom bramy miasta, oto w krótkim czasie obsiedli Żydzi prawie wszystkie domy ... I Stare Miasto stało się żydowskim, tylko mała jego część, tuż obok bramy ariańsklej, katedry (kościoła Jezuitów) i zabudowań podominikańskich pozostały w ręku chrześcijańskim ... Lecz właściwe-miasto Lublin, owa prastara civitas lublinensis, uciekło przed Żydami i rozsiadło się na dawnym Krakowskim Przedmieściu, na zachód i południe od bramy Krakowskiej". [2]
Opis jest jak najzgodniejszy z rzeczywistością, a można go przyjąć jako pars pro toto, bo podobnie działo się we wszystkich miastach zaboru austriackiego i rosyjskiego: wszędzie tubylcy uciekali przed Żydami na peryferie miasta. Handel żydowski przybrał cechy jakby monopolu, a rolnictwo popadało w niesłychane zadłużenie u Żydów, rzemiosło zaś grzęzło w nędzy i, niestety, w ciemnocie. Rozrost zaludnienia żydowskiego wyprzedzał przyrost ludności polskiej coraz silniej; poczęły się wprost obliczenia, kiedy ilość żydów zrówna się z liczbą Polaków na polskich ziemiach, kiedy ją prześcignie. Zadawano sobie już całkiem poważnie pytanie; czy oni są u nas czy też my u nich ?
Pod takimi horoskopami zaczął się wiek XX. Obie strony przestały traktować poważnie hasło asymilacji, została na placu sama tylko emancypacja. Równouprawnieni żydzi występowali z coraz większymi roszczeniami do panowania na ziemiach polskich równym prawem, jak Polacy.
Wybuchła rewolucja w roku 1905, wyłoniła się sprawa o autonomię Kongresówki. Żydzi wysunęli natomiast żądanie, by autonomiczna prowincja polska stała się Judeopolonią, Podniesiono tę sprawę całkiem jawnie i nadając jej rozgłos, na naradach, jakie odbyły się w roku 1906 w Landwarowle pod Wilnem u rabina Icchoka Goldberga. [3].
Autonomii nie udzielono, ale wszczęta dyskusja publiczna sięgała coraz głębiej, aż zakończyła, się zerwaniem.
W roku 1911 wydał w Warszawie A. Lange rozprawę pt. "O sprzecznościach sprawy żydowskiej", w której występuje z twierdzeniem, jak asymilacja musi być w Polsce "wzajemna". Przewiduje mieszaninę demograficzną tak dalece, iż naród polski "stanie się narodem półsemickim". Złączy się to oczywiście z upadkiem katolicyzmu, albowiem asymilacja Żydów w Polsce jest to "stworzenie nowej rasy, stworzenie nowego człowieka i nowego Boga". A więc - według ideału wolnomularstwa - amalgamat byłych Izraelitów z byłymi chrześcijanami na tle deizmu (patrz także R.Coudenhove-Calergi i jego oraz obecna - Piotr Jaroszczak) ; Lange zaś dodał: "na tle mesjanizmu" [4] "Nowy człowiek, powstać mający w Polsce z tej mieszaniny, nie byłby ciągiem dalszym tradycji historycznych polskich, nie byłby więc Polakiem ."
W roku następnym dopuścili się Żydzi nieopatrznej obelgi, ukartowawszy wybory do Dumy w taki sposób, iż z Warszawy wyszedł, jako socjalista, niejaki Jagiełło, człowiek marny i nikomu nie znany. Prawdopodobnie wysunęli go Żydzi dla jego nazwiska, które miało być tym większym szyderstwem.
A. Lange, pisarz posiadający dobre imię, utalentowany, a przy tym pilny tłumacz i popularyzator o kierunku "antyklerykalizmu", zasymilowany tak dokładnie na zewnątrz, iż ogól inteligencji polskiej nie przypuszczał, iżby on był Żydem - występuje jawnie z programem Judeopolonil i to od razu w kształtach, jakie naówczas wydawały się fantastycznymi ! Ta równoczesność podziałała.
Wtedy nagle wystąpiło ocknienie ! Twórca "postępu" polskiego, Aleksander Świętochowski i Andrzej Niemojewski, przodownik myśli niepodległej (tj. antykatolickiej), dwaj najgorliwsi Żydów przyjaciele, stają się niespodziewanie antysemitami. Świętochowski wystąpił nagle z towarzystwa "Kultury polskiej", które sam założył, żeby pielęgnowała "postęp", tj. ducha antykatolicklego i filosemickiego, w którym też niemal polowa członków składała się z Żydów. Niemojewski zaś ogłosił sławny artykuł pod wymownym tytułem: "Dwużydzian Polaka". Pisał w nim co następuje:
"Na gruncie drwin - powiada - wytworzyło się duchowe współżycie Żydów i Polaków, Żyd powiedział Polakowi: Nie mogę z tobą nic wspólnie kochać, czcić, uwielbiać, nad niczym wspólnie cierpieć i do niczego wspólnie dążyć - ale możemy wspólnie drwić ze wszystkiego. Wydrwię ci twego Boga, twą Ojczyznę, twą tradycję i twe Ideały, twe pragnienia i twe wysiłki i obaj będziemy wyżsi ponad to wszystko. Zeszedł się żydowski kpiarz z polskim kpem i zaczęli ze wszystkiego kpić. I wytworzyło się środowisko, w którym żadna wielka idea, żaden wielki czyn nie mógł dojrzeć. Albowiem żydowski "odczynnik" rozkładał skutecznie na drwiny wszelkie przejawy woli .
" Tak sformułowała rzecz sfera, myśląca kategoriami politycznymi. Przypatrzmy się z kolei jak rzecz ujęto w sferze myślenia kategoriami przyrodniczymi.
"W pewnym kółku ludzi, należących do polskiego świata naukowego, zastanawiano się nad wpływami destrukcyjnymi żydostwa. I oto jeden z nich, sięgając po porównanie do chemii, powiedział, że filosemitę można by określić jako "dwużydzian Polaka". Na wzór "dwusiarczanu potasu".
Połączenie czadu psychiki żydowskiej z kruszcem i duszy polskiej, zwłaszcza kruchym, sprawia , że w owym smutnym typie Polaka, Żydom oddanego - na jedną cząsteczkę polską przypadają dwie cząsteczki żydowskie. Asymilacja nie wytworzyła typu, w którym dałoby się powiedzieć, że to jest "dwupolan żyda", to znaczy, by w Żydzie asymilowanym dwie cząsteczki przypadały na jedną cząsteczkę żydowską. Polskość nie jest kwasem rozkładającym kruszec żydowski; natomiast takim kwasem jest żydowskość i polski kruszec rozkłada. Dlatego Żyd asymilowany będzie w ostateczności brał zawsze stronę żydostwa. I dlatego filosemita przestanie być czułym na sprawy polskie, lecz będzie zawsze nadwrażliwy na sprawy, żydowskie".
Wkrótce objawiła się sprawa polska światu całemu w rozmiarach bez porównania większych, gdy wojna powszechna dawała ujście hasłu niepodległości. Żydzi pilnowali bacznie tej sprawy. Pierwszy odezwał się za nich Kautsky, wydając zaraz w roku 1914, w trzecim zaledwie miesiącu wojny, w Berlinie, broszurę "Rasse und Judentum"; wystąpił z pomysłem utworzenia niedużej Polski pod opieką Prus [5]. Bliższe interpretacje tej koncepcji miały się pojawić niebawem; co ciekawe, że ten właśnie pomysł stal się fundamentem działaniu Naczelnego komitetu Narodowego w Krakowie.
W samych początkach wojny wydano , w Rotterdamie odezwę, podpisaną przez 80 rabinów, w której twierdzi się, jako "Niemcy nie są wrogiem Żydów, lecz ich jedynym, wiernym przyjacielem i protektorem. Tylko w Niemczech, Austrii i Turcji Żydzi cieszą się pełnią praw, a nawet uprzywilejowaniem".
"Niemcy są prawdziwą twierdzą judaizmu. Jeżeli będą one rozbite i zrujnowane pod względem ekonomicznym w takim razie żydostwo międzynarodowe straci to, co zdobyło w ciągu całego stulecia. Dalsze przeciąganie się wojny zrujnuje całą Europę, i dlatego właśnie nie może być korzystne dla Żydów. Korzystne interesy można robić tam tylko, gdzie ludność jest zamożna".
Broszura wylicza dalej cały szereg sposobów uniemożliwienia wojny, poczynając od odmawiania kredytu nieprzyjaciołom Niemiec. Szczególny nacisk kładzie na przeszkodzenie w dostarczaniu pocisków, broni i innych zapasów wojennych ze Stanów Zjednoczonych do państw, walczących z Niemcami.
"Zwycięskie" państwa obiecują Żyłom: "ni mniej ni więcej, jak utworzenie samodzielnego państwa żydowskiego, przewyższającego obszarem Francję.
Rząd niemiecki zobowiązuje się stworzyć niezależne państwo żydowskie i gwarantuje mu swój protektorat wojskowy. To zobowiązanie podpisał słynny Ballin (Żyd, kierownik niemieckich Unii żeglarskich transoceanicznych), osobisty przyjaciel cesarza Wilhelma II".
Gdy raz w toku wojny wojsko niemieckie znalazło się przechodem w Krakowie, Żydzi posuwali się aż do cudactw, żeby zaznaczyć swe sympatie; a gdy Niemcy zajęli Warszawę, witali Ich entuzjastycznie. Od dawna przymilali się w Berlinie tym, że żargon jest niemieckim dialektem, oni zaś przodownikami germanizacji.
Zaraz we wrześniu 1914 roku założono w Berlinie "komitet oswobodzenia żydów wschodnich", który za pośrednictwem neutralnej Kopenhagi organizował w prasie europejskiej nagonkę na Polskę. Wówczas wystąpił ostro przeciwko kalumniom Benjamin Segl, również Żyd, w broszurze "Dle Polnische Judenfrage" [6], lecz był to głos wołającego na pustyni. Zmówili się przeciwko Polsce Żydzi zewsząd. Kłamstwem, jakoby w Polsce były "pogromy", wojują Jerzy Brandes (niedawno przedtem przyjmowany w Polsce z zapałem przez postępowców), włoski Żyd, Luzatti, pisarz i były minister i szef liberałów rosyjskich, Miljukow. Jakież to charakterystyczne, że po strasznym pogromie Żydów w Kiszyniewie w Bessarabii, zrobiono z Kiszyniewa miasto polskie i w Polsce położone! Podobne wymysły obiegały tuzinami prasę żydowską Anglii i Ameryki. Agencje telegraficzne Kopenhagi, Sztokholmu i inne roznoszą posiew fałszów i haniebnych kłamstw.
Korespondenci tacy, jak Herman Bernstein, niby podróżujący świadek - szerzy kalumnie bezczelne, drukowane w prasie wpływowej Londynu, w Nowym Yorku; zaś okazuje się potem, że ten pan zajmuje stanowisko urzędowe, wybitne, w ministerjum angielskim.[7]
Charakterystycznym również jest, że Anglia wysłała komisje dla zbadania "pogromów" pod przewodem bankiera sir Stuarda Samuela. Ośmieszyła to sama prasa angielska "nie szczędząc sarkazmu i porównań drastycznych", zwłaszcza piórem wielkiego pisarza Chestertona. Uczciwie znalazł się Levy z Nowego Yorku, który następnie odwołał te zarzuty .
Żydzi w Ameryce zebrali 400 milionów dolarów na poparcie żydowskiego handlu w Polsce i na wykupno ziem z rąk polskich. W styczniu 1917 r. zażądali rękojmi, żeby w przyszłej Polsce żargon stal się językiem urzędowym w szkole, w sądzie i urzędzie. [10] To nic jeszcze! W wiedeńskiej "Jüdische Zeitung" oświadczył Nathan Birnbaum we wrześniu 1915 roku, co następuje: "Nie pojmujemy bynajmniej, dlaczego Polacy mieliby mieć więcej prawa, by żądać spolszczenia naszych mas żydowskich, aniżeli my może zażydzenia mniejszości polskich w miastach żydowskich".[11] W roku 1917 wniesiono do władz niemieckich olbrzymią petycję o wprowadzenie żargonu do szkól, zażądano katedry języka żydowskiego w uniwersytecie warszawskim, nawet osobnego uniwersytetu żydowskiego, a tymczasem zawieszenia wykładów w soboty i święta żydowskie.[12]
Śmiałe żądania podsycane były przez niemieckich okupantów. Dano temu wyraz na zewnątrz. W stolicy Polski, w murach wielkiej synagogi, nastąpiło nareszcie uroczyste zbratanie dwóch potęg wrogich polskości i chrześcijańskiej cywilizacji. Miało to miejsce za późno (we wrześniu w roku 1918, w uroczysty dla Żydów "Dzień Sądny", obchodzony rok rocznie gdy w mury bóżnicy wstąpiła manifestacyjnie cala generalizacja najwyższych dygnitarzy Germanii, przyjmowanych uroczyście przez rabinów. Jednocześnie z tym obowiązywał w Warszawie surowy zakaz dla armii Niemiec, by nikt z żołnierzy nie śmiał wstępować do katolickich świątyń polskich.[13]
Zarazem atoli zlokalizowano porozumienie do samego tylko przyszłego "królestwa polskiego", jakie Niemcy urządzą.
W krótkości można przytoczyć kilka zaledwie przykładów, lecz nie chodzi tu o nic innego, jak tylko o charakterystykę walki o Judeopolonię, którą miały utworzyć Prusy. W Berlinie wydano mapę, na której widniało "Konigsreich Polen", utworzona z Kongresówki mniej więcej (w rozmiarach znacznie jeszcze większych od obmyślonej następnie tzw. Beselerówki) z adnotacją, "Polen stark mit Juden vermengt" i objaśnieniem, że to będzie równouprawniona mniejszość narodowa. Zająwszy Warszawę, opracowały władze pruskie tegoż jeszcze roku program tego "dwunarodowego państwa". Ambasador niemiecki w Waszyngtonie, Bernstorff, robił Prusom reklamę wśród żydostwa amerykańskiego, posyłając do redakcji "The American Jewish Chronicle" zapewnienie, jako to, co Niemcy przygotowują w nadwiślańskiej Judeopolonil, "prześciga wszelkie dotychczasowe konstytucje dla Żydów".
"Niemiecki sekretarz stanu spraw zagranicznych, Zimermann, w odpowiedzi na, zapytanie "The American Jewish Chronicle" za pośrednictwem ambasadora przed jego wyjazdem z Waszyngtonu, oświadczył, że nowy statut organiczny gmin żydowskich w Polsce przekracza pod względem rozległości wszystko, co Żydzi dotychczas kiedykolwiek posiadali".
"Statut autonomiczny żydowski daje już możność tworzenia własnych szkół z własnym odrębnym systemem edukacyjnym. Kwestia autonomii narodowej Żydów może być rozstrzygnięta tylko przez konstytucję polską, na podstawie wzajemnej zgody Polaków i Żydów, dla uniknięcia konfliktu z obopólnych interesów. Rozporządzenia niemieckie zapewniają w każdym razie kwitnące życie Żydom w Polsce i postęp ich rozwoju bez żadnych przeszkód. Gminy Żydowskie mają prawo dowolnie organizować swój własny system podatkowy, organizować poważne korporacje do obrony interesów żydowskich, tworzyć gminne rady administracyjne żydowskie, oraz najwyższą, żydowską Radę. Wszystko to pozwoli Żydom wziąć udział w przyszłym rządzie Polski.
Nadto zapewnił Besseler, że Żydzi w każdym razie nie będą zmuszani do obowiązkowej służby wojskowej w armii polskiej, do której jednak będą mogli wstępować jako ochotnicy". [14]
Nie improwizowano tego oczywiście; pomiędzy główną kwaterą niemiecką a prasą żydowską ciągnęły się wciąż porozumienia i układy.
Żydzi rozwinęli agitację prasową na wszystkie strony. Kierunek nadawała wydana w roku 1915 w Wiedniu broszura Nathana Birnbauma pt. "Den Ostjuden ihr Recht !" Autor przedstawia Żydów wobec Austrii, jako "Osterreichs reifstes Volk", do monarchii Habsburgów przywiązany bardziej od wszystkich innych ludów tego państwa; wobec zaś Rzeszy niemieckiej zaleca ich jako pomost pomiędzy Niemcami a Słowianami, ale pomost właściwie niemiecki, boć żargon zalicza się do języka niemieckiego, a sympatie żydowskie do Niemców wiadome są od wieków. Obok wspólności języka zachodzi wspólność interesów, którą Niemcy muszą zrozumieć i we własnym interesie postarać się, żeby tworzyć nad Wisłą nie Polskę, lecz Judeopolonię. Trzeba uznać Żydów osobnym narodem, żeby z ich pomocą "rozszerzać wpływy niemieckiej potęgi w głąb obszarów obcych narodów i państw ." Słowem: forpoczta niemiecka, na wschodzie.
Atak o prawa narodowe i polityczne żydowskie ograniczony był do samej tylko Polski, podczas gdy równym prawem mógłby był zwrócić się przeciw Węgrom lub Rumunii. Coby zaś powiedziano w Austrii, w Anglii i w Stanach Zjednoczonych, gdyby tam zażądać równouprawnienia żargonu w życiu publicznym ? Skoncentrowano atak na Polskę, bo ona wyznaczona była na państwo żydowskle, na Judeopolonię. Państwo żydowskie nie mogło być wszędzie, lecz musiało powstać na pewnym ściśle oznaczonym miejscu, a była nim Polska. Nie żądano poza Polską niczego, ażeby tym łatwiej osiągnąć cele swe w Polsce. Gdyby Żydzi rozszerzyli swe postulaty na krajów kilka, otwarłyby się oczy całej Europie na niebezpieczeństwo żydowskie; do dnia dzisiejszego (1942) umieli tego uniknąć, a wówczas podczas pierwszej wojny powszechnej, zdołali poparciem niemieckim Polskę wyodrębnić, zizolować niejako. Gdy wspomniany już Benjamin Segel informował się czemu Żydzi tylko w Polsce mają się upominać o prawa państwowe, otrzymał tylko jedną odpowiedź: "Tutaj mają oni to prawo, tam tego nie mają". Miało to znaczyć: W Królestwie Polskim Żydzi mają prawo domagać się praw narodowych, w innych krajach świata nie przysługuje im to prawo. Dlaczego? to pytanie nie otrzymał odpowiedzi. [15]
Odpowiedzieć sobie na to łatwo: bo taki był program reprezentacji żydowskiej, ułożony w porozumieniu z Berlinem. Istnienie układów stwierdza dr Magnas, działacz żydowski w Ameryce, który bawił w Polsce i w Niemczech, jako wysłannik organizacji amerykańsko-żydowskiej. W nowojorskim "Judischer Tag" podał następnie do wiadomości publicznej, co następuje: "Byłem w Berlinie w czasie rokowań, między rządem niemieckim a przedstawicielami Polaków i mogę powiedzieć, że Żydzi niemieccy uczestniczyli w rokowaniach i "mieli słowo do powiedzenia", żądali oni i uzyskali to, że w nowej Polsce Żydzi będą mieli równe prawa obywatelskie, ale jednocześnie muszą być uznane ich prawa zbiorowe". [16]
Równocześnie stanęli takie Litwacy do tego przetargu o łaski pruskie przeciwko Polsce. Litwak Kaplun-Kogan wydal w Berlinie broszurę pt. "Der Krieg. Eine Schicksaalstunde des jüdischen Volkes", w której rozwija plany, jak żydostwo może być przydatne do germanizacji ziem polskich. A częste powoływanie się na zasługi żydostwa wielkopolskiego wobec Prus czyż nie polegało na najzupełniejszej prawdzie?
Odpowiedzią ze strony niemieckiej była broszura pruskiego tajnego radcy Jerzego Fritza, wydana w Monachium w tym samym jeszcze roku 1918 pt. "Die Ostjudenfrage". Oferty żydowskie łaskawie przyjmuje się, ale swoją drogą ale będzie można przyznać Żydom wolnego przesiedlania- się z Kongresówki i w ogóle ze wschodu do Prus; przyrost żydowskiego zaludnienia na niemieckich ziemiach wcale nie jest pożądany, ale jest pożądany na ziemiach polskich zaboru rosyjskiego przy politycznym ułożeniu stosunków po wojnie trzeba będzie traktować tam Żydów, jako przyjaciół. Po prostu: antysemityzm w Prusiech, ale filosemityzm i Judeopolonia nad Wisłą.
Prusy przegrały, ale idea Judeopolonii została zręcznie zaszczepiona po tamtej stronie oceanu, a sam prezydent Wilson jął się wykonywać pruski program co do państwa żydowskiego. Nie darmo organizowano od jesieni 1917 roku szaloną agitację we wszystkich a wszystkich krajach, nie szczędząc międzynarodowych kapitałów żydowskich; nie na próżno urządzano w grudniu 1918 roku w Filadelfii amerykański kongres żydowski, a w lutym i w marcu 1918 konferencję syjonistyczną już w Paryżu. Jak zaś dobierano się do sprawy polskiej, o tym wiadomo z publikacji Dmowskiego. Ostatecznie wszystkie żądania "Komitetu delegacji żydowskich" zostały spełnione i doprawdy Francja nie odniosła w Wersalu ani połowy tego sukcesu, co Żydzi.
W Polsce tymczasem wydrwiwano "białą gęś" i śpiewano w głos:
"Nas nie przestraszą wasze baty,
Ani poznańskiej ziemi siew;
Zginiecie marnie, wy psubraty,
Katowska jucha, wy, psiakrew,
Dławcie się wolnością waszą !"
Stali też od początku po stronie rosyjskiej przeciwko nam. Jakie to charakterystyczne, że w roku 1917 starszy rabin wojskowy armii nadbużańsklej, A.Tanzer, wydał historię Brześcia Litewskiego pod znamiennym tytułem: "Brest-Litowsk, ein Wahrzeichen russischer Kultur im Weltkriege". [17]
Najazd bolszewicki przyjęli Żydzi w Polsce z entuzjazmem. Tworzyli po miastach własne bojówki, strzelali do Polaków (w Wilnie Żydówki wylewały kubły ukropu na przechodzące oddziały polskie). Oficerowie żydowscy szerzyli panikę w armii i przeszkadzali należytemu funkcjonowaniu swych oddziałów. Ochotnikom dokuczali i starali się budzić nienawiść przeciw nim. Ilu w Polsce ludzi, tylu na to jest świadków, a więc się o tym nie rozpisuję: ze szczególnym naciskiem można się odwołać do ówczesnych wojskowych. Wkroczenie Letuwinów do Wilna dało Żydom powód do uroczystych oświadczeń zaciekłej nieprzyjaźni przeciw Polsce. Prezes gminy, Wygocki, datował wszystkie świetności dla Żydów od daty oderwania Wilna od Polski; liczył na to, że to już na wieki.
Wnosząc z wypadków roku 1920, Żydzi przyjęli zasadę, że korzystne jest dla nich wszystko, co szkodliwe dla Polski. Przeprowadziwszy traktat o "mniejszościach", uznali wnet, że to za mało, że to dopiero punkt zaczepienia do dalszych żądań. Nie kryli się zresztą z tym. że będą wrogami Polski, dopóki nakreślony przez nich (a rozszerzany bez końca) program Judeopolonil nie zostanie wykonany do ostatniej kropki. Jasno postawili sprawę, jako Polska nie może być państwem polskim, lecz musi być polsko-żydowsklm.
Pisałem o tym w roku 1921 w te słowa: Przez całą wojnę stali po stronie niemieckiej. Doznaliśmy w Polsce tego żydowskiego germanizmu do sytości. Cała prasa żydowska głosiła, że Żydzi stanowią nierozdzielną cząstkę niemieckiej kultury, najlepszą rękojmię germanizacji, przedłużenie ramienia niemiecczyzny daleko na wschód, ubezpieczenie najdokładniejsze niemieckiego panowania nad Polską i wierności tejże Polski względem Niemiec; zwracali uwagę, jako żargon żydowski jest właściwie niemieckim dialektem i wpraszali się na niemieckiego żandarma nad Polakami. Żądali za to, żeby im dopomóc do utworzenia Judeopolonii, który to termin techniczny spotykało się u nich dzień w dzień. Wiadomo było z góry, że Żydzi staną po stronie Prus. Militaryzmowi zawdzięczali swą dojrzewającą hegemonię nad państwami Europy ... Militaryzm stanowił drogę do panowania judaizmu, był zaś ruiną cywilizacji łacińskiej. Urządzanie stosunków ludzkich zmierzało coraz wyraźniej do dwóch końców: żeby zapanowała powszechna nieprzyjaźń wszystkich przeciw wszystkim i żeby judaizm ciągnął z tego jak największe zyski wśród upadającego chrześcijaństwa".
"Obrona Prus łączyła się przeto zasadniczo z widokami germanizatorskiej Judeopolonii, Ale strona niemiecka przegrała. Czyż przegrają skutkiem tego Żydzi ? Bynajmniej ! ... Nie było żądania, któregoby nie byli przeforsowali na konferencji pokojowej. A pierwszym żądaniem była znów Judeopolonia ... Użyli całej swej mocy, zorganizowanej od Nowego Yorku do Petersburga, żeby ocalić Prusy, a ocaliwszy je, wyświadczyli im i wyświadczają tysiące przysług; tym sposobem powstały też wszystkie owe ciosy, spadające na Polskę niespodziewanie, a wymierzone w obronie Prus. Gdybyż judaizm mógł odebrać Polsce niepodległość i z pomocą wrogiego Polsce rządu obcego urządzać Judeopolonię! Skoro to już niemożliwe, więc za wszelką cenę osłabiać Polskę, a wzmacniać Prusy" "Jeżeli się powiedzie zachować Prusom zdatność do wznowienia militaryzmu, i jeżeli się równocześnie zesłabi Polskę jak najbardziej, może jeszcze kiedyś być Judeopolonia pod egidą pruską, a w takim razie judaizm wzniesie Jeszcze wyżej swą hegemonię". [18]
Powtórzmy: przez całą wojnę stali po stronie niemieckiej. Ujął to inny autor doskonale w kilku zdaniach; "Dzięki wpływom żydowskim w kongresie wersalskim Gdańsk nie dostał się Polsce. Ten sam Jakub Schiff, który zorganizował subwencję na wywołanie rewolucji w Rosji, posyłał memoriał do Wilsona przeciwko żywotnym interesom Polski, a na korzyść Niemiec".
"Jak stwierdza R. Vogel, w pracy "Deutsche Presse des Abstimmungskampfs im Oberschlesien", uchwalenie plebiscytu na Śląsku, zamiast przyznania tego kraju w całości Polsce, zawdzięczają Niemcy tylko rabinom niemiekim, którzy za pośrednictwem lóż żydowsko-masońskich wpływali decydująco na Wilsona i Lloyd George'a ".
"Zdaniem zaś angielskiego pisarza Wickhema Steeda (co przytacza również żargonowe pismo Hajnt) po ukończeniu wojny Żydzi byli wszędzie - czy to w Nowym Yorku, czy w Paryżu, czy w Londynie, czy w Buenos Aires - właśnie tymi, którzy wyłazili ze skóry, aby prowadzić walkę na korzyść Niemiec ." [19]
W kilka lat potem poczęli pracować metodą drugą, tj. żeby posiąść także państwo odrębne terytorialnie. Promotorem stało się wielkie stowarzyszenie Agro-Joint , które posiadło tytuł własności ziemi, wyznaczonej na żydowskie osady rolnicze na Krymie, w części Ukrainy i Białorusi (osadnicy są tylko stałymi dzierżawcami). Instytucja ta wystąpiła w listopadzie 1927 r., w Chicago z postulatem żydowskiej kolonizacji Polesia tuż obok żydowskich osad po stronie bolszewickiej, oficjalnie i "zupełnie i zdecydowanie" przedstawiono to ambasadorowi polskiemu w Ameryce w grudniu 1930 roku. [20]
Dziwnie wzmagała się żydowska buta i pewność siebie w stosunku do Polski. Typowym było wystąpienie posła Grynbauma w Sejmie, który po uchwaleniu ustawy o spoczynku niedzielnym, pozwolił sobie huknąć na całą salę "w tej chwili utraciliście Wilno i Lwów !" (Znaczyło to, jako Żydzi rozporządzają dostatecznymi wpływami, by wywrzeć zemstę okrojeniem granic państwa polskiego, skoro nie chce być Judeopolonią; znaczyło to, że Polaka może poczuć jak dalece na terenie międzynarodowym zawisłą jest od Żydów.
Wilno i Lwów pozostały jednak przy nas; Icek Grynbaum przeliczył się. Ale uważam, jako rozumie się samo przez się, że Żydzi poszukają innych dróg ażeby ziścić swe plany. Pamiętajmy, że Prusy wojnę przegrały, a jednak Izrael ją wygrał i Prusy rosły na nowo, Jak drożdżach. (Już całe Niemcy w Prusy przemienione ... ).
Roman Dmowskl, umysł jak najpoważniejszy i najlepszy u nas znawca opraw międzynarodowych, donosi co następuje:
"Najnowszy plan, który bodaj od dwóch z górą lat (od roku 1929) został uznany za najrealniejszy w kołach żydowskich na Zachodzie, jest w porównaniu ze wszystkimi dotychczasowymi wprost gigantyczny. Obejmuje on stworzenie szerokiego pasa od Bałtyku do Morzu Czarnego po obu stronach Dniepru, z ludnością rolniczą żydowską, stanowiącą na początek 25% ogółu. Ziemie wchodzące w skład tego pasa, należą dziś do Polski, Litwy kowieńskiej, do Rosji, Ukrainy i Białorusi sowieckiej. Temu, zdaje się, zawdzięcza nasze Polesie, że w ostatnich czasach tak wiele interesowano się; ze strony żydowskiej jego osuszeniem".
Nie ma zgoła nadziei, żeby zarzucili te dążności państwowe, ani też nie ma co wydziwiać na nich z tego powodu. Gdziekolwiek zachodzi państwowość w stosunki zbiorowe, tam nie sposób, by nie powstał wyścig o państwo; jest to tendencja jak najnaturalniejsza. Trzeba by tedy wpierw wybić Żydom z głowy ich państwowość, czyli innymi słowy całą sakralność ich cywilizacji! Czyli po prostu: trzeba by żeby Żydzi przestali być Żydami.
Toteż nie ma nadziei, żeby zaprzestali budować Judeopolonię, dopóki mają nadzieję, że ją zbudują.
Nie ma pomiędzy Żydami w Polsce ani jednej partii, ani jednego takiego związku, w ogóle żadnej takiej grupy, któraby nie zmierzała do Judeopolonii. Ugrupowań żydowskich polityczno-społecznych mamy w Polsce sześć z czego pięć wywrotowych i jedno "umiarkowane", lecz także socjalistyczne i "współpracujące z polską "lewicą". Zapytajmy, jakie każde z tych sześciu stronnictw zajmuje stanowisko względem Polski, a po odpowiedź udajmy się do żydowskiego poważnego publicysty, który poświęca obszerną książkę (pracę nader sumienną) "żydowskim ugrupowaniom wywrotowym w Polsce". Z tabeli na końcu dzieła, podającej przejrzyście rekapitulację badań zapoznajemy się po kolei z programem każdej partii.
Najstarszą jest wiadomy powszechnie "Bund", powstały w Wilnie w 1897 roku. Istnieje we wszystkich państwach, sprzymierzony wszędzie "z obozem miejscowej lewicy łącznie z komunistami". Żądają od Polski nie tylko całkowitej autonomii, lecz obok tego współrządów dla siebie: "naród żydowski - współgospodarz na ziemiach polskich". A zatem ? żargonowi "przysługiwać winny w sądownictwie, szkolnictwie i na urzędach te same prawa, co językowi polskiemu".
Secesją z Bundu jest "Kombund, oddział zdecydowanie komunistyczny", reorganizowany oddzielnie w roku 1922, "Wchodzi zazwyczaj w skład miejscowej partii komunistycznej". Wierzy w "społeczne i narodowe wyzwolenie Żydów jedynie w wyniku walki klas i rewolucji społecznej. Język narodowy - żargon". Nie zajmowali się określeniem swego stanowiska względem Polski specjalnie, lecz rozumie się samo przez się, że pragną także u nas rewolucji społecznej, a nie sprzeciwiają się wyniesieniu żargonu na piedestał państwowy, skoro go uznają językiem "narodowym".
Trzeci z rzędu obóz wywrotowy powstal w Krakowie w roku 1921 pod nazwą "niezależnych socjalistów". I ten również "współdziała zazwyczaj we wszystkich partiach lewicowych, nie wyłączając komunistów" i podobnież jak u tamtych "walka klas i rewolucja społeczna". A dalej "Polska - państwo narodowościowe, w którym Żydzi winni korzystać z równych praw współgospodarza w zakresie szkolnictwa, sądownictwa, na urzędach, gdzie żargon, jako język narodowy, ma takież prawa, jak polski".
Te trzy stronnictwa nie wciągają wcale w swój program kwestii palestyńsklej, poprzestając na rozwoju w golusie i żądając Judeopolonii. Następne trzy stronnictwa trzymają się syonizmu obustronnego: i w Palestynie i w Polsce.
Poale-Sion, powstały w roku 1905 w Połtawie, rozszerzył się na cały golus europejski. Mieści w sobie dwa odłamy: "Odłam prawicowy współdziała z miejscową lewicą społeczną, odłam zaś lewicy z komunistami". W Palestynie uważają język hebrajski za narodowy; lecz w golusie żargon. "Autonomia narodowa w krajach golusu. Żydzi, naród, któremu w Polsce należą się te same prawa gospodarza kraju, w szkolnictwie, w sądownictwie, na urzędach".
Cejre-Sion powstała na Ukrainie w roku 1903, obejmuje od roku 1903 gorliwców syonizmu. "Walka klas i rewolucja społeczna - środek wyzwolenia narodu żydowskiego nie tylko w golusie lecz i odzyskania Palestyny". Podnoszą język hebrajski, którym przesiąknięta musi być cala kultura żydowska, lecz "żargon w golusie tolerowany ze względów praktycznych". W Polsce zaś "autonomla narodowa, z uznaniem równości języków żydowskich (pluralis!) w sądownictwie, w szkolnictwie, na urzędach".
Wszystkie tedy pięć stronnictw wywrotowych mają względem Polski ten sam program, wypowiedziany w czterech wypadkach jasno i dokładnie.
Pozostałe jeszcze "ugrupowanie pośrednie Hitachduth", zawiązane w Pradze w roku 1920. Program Ich szczególny. Zjednoczenie to "nie uznaje walki klas i rewolucji społecznej", lecz pomimo to, "dąży do odbudowy Palestyny na zasadach socjalistycznych", a działa "nie ustając współpracować z miejscową lewicą". "Pragnie przy tym reformy żydostwa, mianowicie 'uprodukcyjnienia' Żydów". W Palestynie oświadcza śię za hebrajskim językiem, lecz "w golusie zachowuje żargon ze względów natury taktycznej". Wreszcie "w golusie autonomia narodowa; Żydzi jako naród, który winien korzystać z takich samych praw narodowych, jak Polacy". [22]
Skoro "narodowych", a więc chodzi również o prawa języka narodowego w Polsce, tj. żargonu. Możeby się tylko domagali tego mniej gwałtownie?
Żargon ma tedy być w Polsce językiem urzędowym obok polskiego i na równi z nim. Znaczy to, ze marszałek sejmu ma otwierać Izbę w obu językach, a posłowie przemawiać mogą w żargonie. Dziennik Ustaw Państwa musi być ogłaszany w obu językach. Każdy urzędnik powinien znać oba języki urzędowe. Na razie warunek ten posiadają sami tylko żydzi. Jeżeli Polacy nie mają być wykluczeni od stanowisk publicznych w Polsce, muszą się uczyć żargonu i zdawać z niego egzaminy przed odpowiednią komisją. W swym własnym interesie wprowadzą tedy naukę żargonu w szkołach. Na uniwersytetach wykłady dwujęzyczne, zwłaszcza dla prawników, o co bardzo łatwo, gdyż nie władający żargonem nie może być w ogóle profesorem. Teatry subwencjonowane muszą posiadać obok "trupy" polskiej drugą żargonową; repertuar równo po połowie - etc., etc. Są to proste konsekwencje "współgospodarstwa" i równouprawnienia obu języków w szkole, w sądzie i w urzędach. Tylko naiwni mogą niedowidzieć, o co chodzi.
W programie Cejre-Sion znajduje się atoli wyrażenie o "równości języków żydowskich" w liczbie mnogiej. Ci żądają więc równouprawnienia dla żargonu i dla hebrajszczyzny. Szczęściem jest to grupa stosunkowo nieliczna i nie wpływowa, bo mogła by nam grozić ... trójjęzycznośc.
Podobno partia ta rozpłynęła się w roku 1920, bo jej "członkowie wraz z wojskami bolszewickimi uciekli z Polski do Rosji". [23]
W roku 1917 połączyły się dwie partie, mianowicie "żydowska socjalistyczna partia robotnicza" i "syonistyczno-socjalistyczna partia robotnicza" we wspólną "Ferajnigte". Dążeniem jej "wytworzenie terytorialnego środowiska żydowskiego z terytorialną autonomią żydowską". Od roku 1914 wydawali odezwy wzywające do działać przeciwko koalicji państw zachodnich i przeclw Polsce. W roku 1922 połączyli się z partią " niezawisłych socjalistów". Kładą nacisk na autonomię narodową żydowską w Polsce i wprowadzenie żargonu w państwowość polską. Wprowadzili też do programu zasadę, że "wiara w asymilację jest największą niedorzecznością".
W którąkolwiek tedy zwrócić się stronę żydowską, zewsząd grzmi przeciwko Polsce jednako hasło Judeopolonii.
Twórca syonizmu Herzl, nie zapomniał bynajmniej o Polsce. W pamiętnikach swych [24] pisze o nas nader przejrzyście:
"Przez jakiś czas myślałem o Palestynie ... ale mój system przeniesienia Żydów dałby się tam z trudnością przeprowadzić. Potrzeba, abyśmy mieli klimat obejmujący różne temperatury dla Żydów nawykłych do sfer zimniejszych i cieplejszych. Musimy posiadać wybrzeże morskie ze względu na międzynarodowy handel; dla gospodarstwa zaś rolnego, prowadzonego przy pomocy maszyn, niezbędne są wielkie równiny ." [25]
Z końca zaś roku 1933 organizacja wojskowa żydowska, Brith Trumpeldor liczyła wówczas w 26 krajach 63.000 członków, z czego w Polsce 40.000 w 657 oddziałach. "Organizacja ta ma za zadanie samoobronę Żydów w Palestynie i w krajach rozproszenia; to się rozumle, że Żydzi przygotowują się poważnie do obrony swego stanu posiadania w Polsce". Poseł Thon wyjaśnial cel tych zbrojeń i ćwiczeń wojskowo-sportowych ewentualnościami w Palestynie w te słowa: "Przy pomocy angielskich bagnetów przez pewien czas - oby bardzo krótki - do własnych, do uwolnienia się od bagnetów. Taka jest nasza droga".
Polski judeolog dodaje do tych wiadomości taką uwagę:
"Tę drogę ma im przygotować w Polsce szkoła instruktorów wojskowo-sportowych w Zielonce obok Warszawy. Dążą tu Żydzi planowo i systematycznie do założenia królestwa swego ." [26]
Wielce znamienny artykuł pt; "Paryż i Warszawa" ukazał się w kwietniu 1919 roku w "Unser Weg", organie "Feralnigte". Było to bezpośrednio po wersalskim traktacie o mniejszościach narodowych. Jeden z wybitniejszych działaczy stronnictwa (I. Rein) oświadczył, co następuje: "Zrzeknijcie się nadziei paryskich! Nie z Paryża przyjdzie wyzwołenie. Tylko wówczas, kiedy również w Warszawie proklamowane zostaną nowe zasady rewolucji socjalnej, wtedy będzie można zagwarantować Żydom prawa narodowe. Pod tym względem będziemy mieli również poparcie socjalistów międzynarodowych. Niech więc mocniej i energiczniej bije młot rewolucyjny !". [27]
Chodzi tedy o to, czy im do tego sił przybywa, czy ubywa. W ostatnich latach poniósł Izrael straty dotkliwe, zubożał nawet; ale w zestawieniu z finansami społeczeństwa polskiego, stanowczo najuboższego w Europie, Żydzi pozostaną jeszcze długo potentatami, choćby mieli stale ubożeć. Wiadomo: "Nim tłusty schudnie, chudy w kościotrupa się zamieni".
Należy też rozważyć sprawy demograficzne Żydów w Polsce. Dzięki nieocenionej, niezrównanej pracy Wasiutyńsklego posiadamy Informacje dokładne. Pozwolę sobie atoli na jedną uwagę: Wszelkie statystyki w państwie polskim, choćby celowały sumiennością, nie zdadzą się na nic obserwatorom życia zbiorowego, dopóki nie będą robione osobno dla Korony i osobno dla Litwy. Tyczy się to także spraw żydowskich. Np. na śląsku Górnym było w roku 1919 zaludnienia żydowskiego 1%, a w Wileńszczyźnie 12.8%. Czy brać z tego przeciętną? Znaczyłoby to operować czczym wymysłem! Coby powiedzieli statystycy od chorób na Zachodzie, gdyby im zaproponować takie rozumowanie: Ponieważ Polska leży w Europie, więc obliczyć przeciętność tyfusu plamistego w Europie według danych z Polski? Ależ Polska jest jedynym krajem w Europie, mającym tyfus plamisty! Podczas pierwszej wojny powszechnej lekarze z Zachodu nie chcieli dawać wiary naszym, stwierdzającym wypadki tej choroby, która w ich krajach stała się czymś tak dalece legendarnym, iż mniemano, jako dawniejsze o niej wzmianki polegają na nieporozumieniu, lub mistyfikacjach. Niemieccy lekarze mówili naszym wprost w oczy: Es giebt ja keinen Flecktyphus! Jakżeż wlec wciągać Polskę do obliczania przeciętności tej choroby w Europie? Polska nie należy w tym względzie do żadnej przeciętności, lecz stanowi po prostu wyjątek. Otóż podobnie co do Żydów, Śląsk jest czymś wyjątkowym wobec Wileńszczyzny, a Wileńszczyzna czymś wyjątkowym wobec Śląska.
Dzieło Bohdana Wasiutyńskiego zezwala na wniosek, że wzrost procentowy zaludnienia żydowskiego w Polsce skończył się, o ile nie nastaną nowe imigracje. W Galicji było ich w roku 1921 mniej niż w roku 1890; nawet wschodnia Galicja wykazuje od roku 1890 stały spadek procentowy; w samej tylko Kongresówce "trwał do ostatnich czasów nieprzerwan...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]