Cynsterowie 07Wszystko o namiؤ™tnoإ›ci - Laurens Stephanie, cykl cysternowie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Rozdziaþ 1
− Dobry wieczr, milordzie. Paıski wuj przyjechaþ. Oczekuje na pana w
bibliotece.
Gyles Frederick Rawlings, piĢty hrabia Chillingworth, zatrzymaþ siħ na
chwilħ, zdjĢþ pþaszcz, potem wzruszyþ ramionami i upuĻciþ okrycie na
wyciĢgniħte dþonie kamerdynera.
− Ach, tak.
− Lord Walpole ma zamiar wkrtce wrcię do zamku Lambourn. Byþ ciekaw,
czy ma pan wiadomoĻę dla pani hrabiny.
− Innymi sþowy - mruknĢþ Gyles, poprawiajĢc rħkawy - chce usþyszeę
najĻwieŇsze plotki, poniewaŇ nie Ļmie wrcię do mamy i ciotki bez
wiadomoĻci.
− W rzeczy samej, milordzie. WczeĻniej byþ rwnieŇ pan Waring.
Upewniwszy siħ, Ňe wrci pan dziĻ wieczorem, zostawiþ wiadomoĻę, Ňe
czeka na spotkanie z waszĢ lordowskĢ moĻciĢ w najbliŇszym, odpo-
wiadajĢcym panu terminie.
− Dziħkujħ, Irving. - Gyles wszedþ do holu. Frontowe drzwi zamknħþy siħ za
nim bezgþoĻnie, popchniħte przez milczĢcego lokaja. Zatrzymaþ siħ
poĻrodku zielono-biaþej mozaiki pokrywajĢcej podþogħ i odwrciþ w stronħ
Irvinga, ktry, jak spowite w czerı uosobienie cierpliwoĻci, czekaþ na jego
rozkazy. - Wezwij Waringa. - Zatrzymaþ siħ i dodaþ: - ZwaŇywszy na pŅnĢ
godzinħ, poĻlij lepiej powz z lokajem.
− Bezzwþocznie, milordzie.
Inny, bezszelestnie poruszajĢcy siħ lokaj otworzyþ drzwi do biblioteki i Gyles
wszedþ do Ļrodka. Jego wuj, Horacy Walpole, siedziaþ na szezlongu, z nogami
wyciĢgniħtymi przed siebie, z kieliszkiem brandy w dþoni oprŇnionym do
poþowy. Otworzyþ jedno, a potem drugie oko i usiadþ prosto.
− A, jesteĻ, mj chþopcze, juŇ myĻlaþem, Ňe bħdħ musiaþ wracaę bez plotek, a
zwaŇywszy tego konsekwencje, lepiej byþoby coĻ zmyĻlię.
Gyles podszedþ do podrħcznego stolika na alkohol.
− Zdaje siħ, Ňe mogħ oszczħdzię wysiþku twojej wyobraŅni, wuju.
Spodziewam siħ wþaĻnie Waringa.
− Tego twojego nowego sekretarza?
Gyles skinĢþ gþowĢ. Z kieliszkiem w dþoni podszedþ do swego ulubionego
fotela ze skrzanym obiciem i usiadþ w nim z wyraŅnĢ ulgĢ.
− Zajmuje siħ pewnĢ sprawĢ, w moim imieniu.
− Och? JakĢ sprawĢ?
− KandydatkĢ na Ňonħ.
Sir Horacy patrzyþ przez chwilħ zaskoczony, potem wyprostowaþ siħ i
powiedziaþ:
− A niech mnie! MyĻlisz o tym powaŇnie.
− MaþŇeıstwo nie jest dla mnie tematem do Ňartw.
− Cieszħ siħ, Ňe to sþyszħ. - Sir Horacy upiþ spory þyk brandy. - Henni
mwiþa mi, Ňe masz w tym wzglħdzie pewne zamiary, ale nie sĢdziþem, Ňe
to prawda, przynajmniej jeszcze nie teraz.
Gyles ukryþ niewyraŅny uĻmieszek. Sir Horacy byþ jego opiekunem od Ļmierci
ojca, ktry zginĢþ, gdy chþopiec miaþ siedem lat, wiħc to wþaĻnie wuj byþ mu
przewodnikiem w okresie dorastania i wczesnej mþodoĻci. Mimo to Gyles wciĢŇ
zaskakiwaþ czymĻ wuja Horacego. Ciotka Henrietta, dla rodziny Henni, byþa
zupeþnie inna i instynktownie potrafiþa wyczuę, jakie miaþ zdanie w wiħkszoĻci
waŇnych kwestii, mimo iŇ on przebywaþ w Londynie, a ona rezydowaþa w jego
majĢtku w hrabstwie Berk. Co siħ zaĻ tyczy matki, rwnieŇ przebywajĢcej w
zamku, cieszyþ siħ, Ňe od dawna juŇ zatrzymywaþa dla siebie wszystkie swoje
spostrzeŇenia.
− MaþŇeıstwo nie naleŇy przecieŇ do wydarzeı, ktrych mgþbym uniknĢę.
− WþaĻnie - zgodziþ siħ Horacy. - Osbert w roli hrabiego byþby nie do
zniesienia. I bez tego ciħŇko Z nim wytrzymaę.
− To samo wynika z czħstych listw ciotki Millicenty - potwierdziþ Gyles,
kiwnĢwszy gþowĢ w stronħ wielkiego biurka, stojĢcego na koıcu pokoju. -
W tamtym liĻcie, tym grubym, znw ŇĢda stanowczo, Ňebym wypeþniþ
swj obowiĢzek wobec rodziny, czyli natychmiast znalazþ sobie
odpowiedniĢ dziewczynħ i oŇeniþ siħ. Raz w tygodniu, bez wyjĢtkw,
przychodzi do mnie takie ponaglenie.
Sir Horacy skrzywiþ siħ.
− OczywiĻcie, za kaŇdym razem, gdy natknħ siħ na Osberta, ten patrzy na
mnie, jakbym byþ jedynĢ drogĢ jego wybawienia.
− Bo jesteĻ - potwierdziþ wuj. - JeĻli siħ nie oŇenisz i nie spþodzisz dziedzica,
on bħdzie musiaþ przejĢę po tobie tytuþ, a to zdaje siħ zbyt przygnħbiajĢca
perspektywa dla biednego Osberta. - Sir Horacy oprŇni! kieliszek. - Nie
sĢdziþem jednak, Ňe pozwolisz, by stara ciotka Millicenta i Osbert zmusili ciħ
do oŇenku tylko dla ich przyjemnoĻci.
− To nieprawda. JeĻli juŇ musisz wiedzieę, robiħ to bardziej dla ciotki Henni,
zresztĢ oŇeniħ siħ z kobietĢ, ktra bħdzie mi odpowiadaþa. Mam juŇ
trzydzieĻci piħę lat, dalsze odkþadanie nieuniknionego sprawi, Ňe pŅniej
jeszcze trudniej bħdzie mi siħ przeþamaę. Mam swoje przyzwyczajenia -
wyjaĻniþ, wstaþ i wyciĢgnĢþ dþoı.
Sir Horacy skrzywiþ siħ i podaþ mu szklankħ.
− MaþŇeıstwo to diabelski interes, uwierz mi na sþowo. To chyba nie te
wszystkie Ļluby w rodzinie Cynsterw nakþoniþy ciħ do poþkniħcia
haczyka?
− WþaĻnie byþem dziĻ w Somersham. Odbyþo siħ tam zebranie rodzinne,
majĢce na celu przedstawienie wszystkich nowych Ňon i dzieci. Gdybym
potrzebowaþ potwierdzenia sþusznoĻci twojej tezy, wuju, wþaĻnie tam bym
je znalazþ.
Napeþniþ kieliszki i odsunĢþ od siebie nieprzyjemnĢ wizjħ sprowokowanĢ
przez starego przyjaciela Diabþa, jednego z Cynsterw, i jego najnowsze pie-
kielne posuniħcie.
− Diabeþ i inni ustanowili mnie honorowym czþonkiem rodu Cynsterw. -
Odwrciþ siħ od stolika z napitkami i podaþ kieliszek wujowi, po czym
wrciþ na swoje miejsce. - Powiedziaþem im, Ňe mimo wielu wsplnych
cech i zainteresowaı nigdy nie bħdħ jednym z nich.
Wiedziaþ, Ňe nigdy nie oŇeni siħ z miþoĻci. Los, o ktrym od lat przypominaþ
Richardowi Cynsterowi, nigdy nie przypadnie jemu w udziale. KaŇdy mħŇ-
czyzna z rodu Cynsterw, mimo wczeĻniejszych sukcesw w dziedzinie
damsko-mħskiej i licznych podbojw, niezmiennie koıczyþ w ramionach jednej
jedynej kobiety, ktrĢ kochaþ, i byþ jej wierny. W grupie szeĻciu mħŇczyzn z
tego rodu, zwanej Klubem Cynsterw, nie zostaþ ani jeden kawaler, a wszyscy
maþŇonkowie pozostawali bezgranicznie zakochani W swoich Ňonach i skupieni
na rozrastajĢcej siħ rodzinie. Owszem, czuþ odrobinħ zazdroĻci, kiedy
0 tym myĻlaþ, ale nie miaþ zamiaru jej okazywaę, zresztĢ cena, jakĢ zapþacili za
swj nowy los, byþa dla niego samego nie do przyjħcia.
Sir Horacy ŇachnĢþ siħ.
− Te maþŇeıstwa z miþoĻci to specjalnoĻę Cynsterw, ale ostatnio podobny
obþħd opanowaþ teŇ innych. Ze swojej strony mogħ tylko powiedzieę, Ňe
maleıstwo z rozsĢdku ma swoje plusy.
− Mam dokþadnie takie samo zdanie. Na poczĢtku lata Waring otrzymaþ ode
mnie zadanie sprawdzenia i nieodpowiednich kandydatek. - Gyles chciaþ
mieę mocne argumenty na poparcie swojego wyboru, pragnĢþ, aby dama, o
ktrej rħkħ bħdzie siħ w koıcu staraþ, nie miaþa Ňadnych wĢtpliwoĻci co do
tego, dlaczego postanowiþ oŇenię siħ wþaĻnie z niĢ. - Poinstruowaþem go, Ňe
moja przyszþa hrabina musi byę odpowiednio urodzona, posþuszna i wnieĻę w
posagu przynajmniej miþĢ powierzchownoĻę, maniery i odpowiedni
charakter. - Dama, ktra mogþaby stanĢę U jego boku, nie mogþa zbytnio
zawracaę mu gþowy, powinna byę dobrze urodzona, ale nijaka, urodzię mu
dzieci, ale nie zakþcaę jego dotychczasowego stylu Ňycia.
Upiþ þyk brandy. Tak siħ skþada, Ňe poprosiþem niedawno Waringa, by
sprawdziþ, kto jest obecnym wþaĻcicielem majĢtku Gatting.
Sir Horacy skinĢþ gþowĢ ze zrozumieniem. Gatting stanowiþo niegdyĻ czħĻę
posiadþoĻci Lambourn. Bez niego majĢtek hrabiego byt jak okrĢgþe ciasto bez
jednego kawaþka. Odzyskanie Gatting pozostawaþo ambicjĢ ojca, a wczeĻniej
dziada Gylesa.
− W czasie sprawdzania toŇsamoĻci nowego wþaĻciciela Waring odkryþ, Ňe
tytuþ posiadania do majĢtku przeszedþ na dalekiego krewnego rodu
Rawlings, a po jego zgonie staþo siħ posagiem jego dorosþej juŇ crki.
Informacja, ktrĢ Waring chciaþby teraz jak najszybciej mi przekazaę,
dotyczy pewnie tej wþaĻnie damy.
− Wiħc panna jest do wziħcia?
Gyles skinĢþ gþowĢ, a w domu rozlegþ siħ dŅwiħk dzwonka. Po chwili
otworzyþy siħ drzwi do biblioteki.
− Pan Waring, milordzie.
− Dziħkujħ, Irving.
Waring byþ mocno zbudowanym mħŇczyznĢ po trzydziestce, z okrĢgþĢ
twarzĢ i krtko Ļciħtymi wþosami. Gyles wskazaþ mu fotel naprzeciw siebie.
− PoznaþeĻ juŇ lorda Walpole'a. Mogħ ci zaproponowaę coĻ mocniejszego?
− Nie, dziħkujħ, milordzie. - Waring skinĢþ gþowĢ w stronħ sir Horacego, a
potem usiadþ i poþoŇyþ na kolanach skrzanĢ torbħ. - Wiem, Ňe bardzo
chciaþ pan dowiedzieę siħ szczegþw w tej sprawie, zatem pozwoliþem
sobie zostawię wiadomoĻę...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]