Cudowne lata (The Wonder Years) [03x08] (31) - The Pimple, Cudowne lata (The Wonder Years) sezon 3

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
00:00:03: Dorastajšc na przedmieciach, w latach 60-ych,00:00:05: byłe całkiem dobrze chroniony przed | siłami zmian "atakujšcymi" wiat zewnętrzny.00:00:14: Ale co z wewnętrznymi siłami zmian?00:00:20:Cudowne Lata | Seria 3 Odcinek 8 - The Pimple00:00:34: Zmiana. Nie zawsze ładny widok.00:00:52: Właciwie, to mógł być straszny widok.00:00:56: Ale tak było tylko w filmach.00:00:59: To nie był prawdziwy wiat.00:01:06: A może był?00:01:08: O mój Boże!| Oni nas odwiedzš!00:01:12: Kto?00:01:13: Pruitt'owie. Phil i Claire.00:01:15: Będš w miecie w następnym tygodniu!00:01:18: Minęło... osiem... lat.00:01:20: Właciwie, minęło dziewięć lat.00:01:22: Pamiętałem ostatnie spotkanie całkiem wyranie.00:01:25: To było co... o czym chciało | by się poprostu... zapomnieć.00:01:28: Kevin, pamiętasz małš Ginę, prawda?00:01:30: Nie żeby kto mi pozwolił zapomnieć.00:01:32: Gina... Gina...00:01:35: Wy dwoje wyglšdalicie razem tak słodko.00:01:37: Bylicie jak bliniacy.00:01:39: Trochę więcej niż bliniacy.00:01:40: Prawda, Kev?00:01:42: Daj spokój - mielimy po cztery lata...00:01:44: Jedna mała niewinna zabawa w Ben'a Casey'a00:01:48: i zostałem napiętnowany na całe życie.00:01:50:- Dajcie dzieciakowi spokój, co? | - Phil wyglšda jakby przytył.00:01:53: I spójrz - Gina naprawdę wyrosła.00:01:57: Trudno było sobie to wyobrazić. | Mała Gina Pruitt.00:02:00: Zawsze strup na kolanie, brudna twarz...00:02:03: Uwielbiała robić placki z błota...00:02:08: Jaka z niej teraz piękna młoda dziewczyna.00:02:10: Wzywam doktora Arnolda, wzywam doktora Arnolda.00:02:13: Może umilisz jej czas kiedy tu przyjadš.00:02:16: Tej dziewczynie?00:02:17: Dla niej przepłynšłbym najgłębszy ocean,| wszedł na najwyższš górę.00:02:22: Cóż... jeli - jeli naprawdę mylisz, że powinienem.00:02:26: Taa - a jesli chodzi o zmianę...00:02:28: to była całkowita metamorfoza.00:02:34: Jack?00:02:36: Oh...00:02:41: Natura zdecydowanie się do mnie umiechnęła.00:02:49:"Natura - surowa pani."00:02:52:"Planeta, która wydaje się tonšć w niebiesko-zielonej sukni spokoju..."00:02:56:"jest w rzeczywistoci wirujšcš masš materii..."00:02:59:"w nieustannym trakcie przemian."00:03:03: Ta dziewczyna była w tobie zakochana?00:03:05: Jak bylimy w przedszkolu.00:03:07: I ona do ciebie przyjeżdża?00:03:09: Może się przechwalałem,00:03:11: ale wiedziałem, że Paul doceni mój szczęliwy traf.00:03:14: Człowieku. Na twoim miejsu bym się martwił.00:03:16: Martwił?00:03:17: A jeli cos pójdzie nie tak?00:03:19: Nie tak? Paul, co mogłoby pójć nie tak?00:03:23:"Od wieków, człowiek usiłuje przewidzieć"00:03:26:"kiedy i gdzie natura siać będzie spustoszenie."00:03:31:"Bez sukcesu."00:03:33: Nie wiem, to brzmi zbyt pięknie, | by mogło być prawdziwe.00:03:36: Takie rzeczy... po prostu się nie zdarzajš.00:03:40: Najwidoczniej Cantwell... i Paul mieli ten sam wiatopoglšd.00:03:45:"Wszystko się rozpada."00:03:48: Dobra, więc, ostatecznie, Paul... | Cieszysz się, że mi się poszczęciło?00:03:51:- Pewnie, że się cieszę. | - To dobrze!00:03:53:- Tylko że...|- Co?00:03:57: Nigdy nic nie wiadomo, Kevin.00:03:59: To jest w tym wszystkim najgorsze | - po prostu nigdy nic nie wiadomo.00:04:04: No dobra - wiat jest pełen pesymistów.00:04:11: Ja?00:04:11: Ja byłem optymistš jeli chodzi o zmianę.00:04:13: To znaczy, spójrzcie!00:04:15: Stary Kevin Arnold nie wyglšda tak le.00:04:19: Trochę wyższy, troszeczkę zaokršglony...00:04:23: Prawdopodobnie już niedługo | nie mógłby się obyć bez golenia...00:04:26: Już było czuć zarost...| który zaczynał kiełkować na...00:04:30: Zaraz, zaraz.00:04:33: To nie był żaden zarost!00:04:36: To był... Sšd Ostateczny.00:04:38: To była katastrofa. To był...00:04:41: pryszcz.00:04:42: I to nie byle jaki pryszcz.00:04:44: Pryszcz!00:04:45: Mój pierwszy pryszcz.00:04:52: Zdradzony przez moje własne gruczoły, | przeszedłem przez cztery klasyczne etapy.00:04:56: Zaprzeczenie...00:04:57: Nie. Nie, nie! Nie teraz. Nie ja!00:05:03: Złoć.00:05:07: Poczucie winy.00:05:13: I w końcu...00:05:17: depresja.00:05:20: Kevin, kochanie - niadanie.00:05:23: Może jednak przesadzałem.00:05:28: Może robiłem z igły widły.00:05:31: Kevin... kochanie...00:05:34: To znaczy, może nawet nikt nie zauważy.00:05:37: Kochanie? Mógłby przemieszać lekko owsiankę | i przygotować miskę dla siebie?00:05:42: No dobra. Wszystko czego potrzebowalimy, to wybadać sytuację.00:05:47: Mamo.00:05:48: Jak wyglšda ta koszulka?00:05:52: Jest wygnieciona koło kołnierza...00:05:54: Jak dotychczas w porzšdku.00:05:56: Mama potrafiłaby zauważyć brudne paznokcie przy | stole... z odległoci trzydziestu jardów.00:06:00: Jeli z niš mi się udało...00:06:01: Oh - wyglšda jakby dostał mały pryszcz.00:06:05: Mamo...00:06:06: Daj spokój...00:06:07: Ledwo można go zauważyć.00:06:10: Naprawdę?00:06:11: Oh, nie bšd taki skrępowany.00:06:14: Miałem trzynacie lat - bycie skrępowanym | było moim pełnoetatowym zajęciem.00:06:21: Co z tobš?00:06:23: Nic.00:06:28: Nie mogłem uwierzyć - Wayne nie zauważył!00:06:30: Byłem czysty!00:06:31: Zobaczcie ten pryszcz.00:06:36: Pryszcz?00:06:40: Cóż...00:06:41: Powinnimy to zobaczyć, prawda?00:06:43: Jak zwykle, mogłem liczyć na to, że moja rodzina | ze współczuciem potraktuje mój prywatny ból młodoci.00:06:49: Poważna sprawa, Kev.00:06:51: Może będziemy musieli... operować!00:06:54: To od tego całego niezdrowego jedzenia którym się opychasz. | Przerzuć się na "naturalnš" żywnoć.00:06:58: Współczucie. Wrażliwoć.00:07:01: I parskanie miechem.00:07:05: Moja jedyna nadzieja w tym, że moi | przyjaciele będš bardziej wyrozumiali.00:07:08: Obrzydlistwo...00:07:09: Paul...00:07:10: Jadłe co smażonego?00:07:12:- Paul...|- Czekoladę?00:07:13: Paul...00:07:15: Wiem...00:07:16: Co?00:07:17: Stres.00:07:18: Doznałe ostatnio jakiego stresu?00:07:20: Taa - w czasie tej rozmowy.00:07:23: Możemy już o tym nie gadać?00:07:24: Taa, pewnie - nie martw się tym. | Chodzi o to, że to nic takiego...00:07:26:- Włanie. Więc możemy już o tym nie gadać... | - O mój Boże...00:07:30: Czy ta dziewczyna nie przyjeżdża w tym tygodniu?00:07:32: Panie i panowie - mój najlepszy przyjaciel.00:07:34: "Krakatoa."00:07:36: "Przez lata nieszkodliwy, pišcy olbrzymi wulkan..."00:07:40: "wznoszšcy się szeć tysięcy stóp ponad spokojnymi wodami Indonezji."00:07:52: "Bum! Nieopisane tony skały i | pyłu wyplute w atmosferę."00:07:57: "Człowiek, nieszczęliwa ofiara katastrofalnej zmiany."00:08:02: Tak! To byłem ja.00:08:05: "Bum!"00:08:07: Chyba, że... zaraz, zaraz -| Gina będzie tu dopiero za tydzień.00:08:11: Ta rzecz z pewnociš do tego czasu zniknie.00:08:14: Za dwa dni?!00:08:15: Pruitt'owie zmienili plany, kochanie.00:08:17: Przyjeżdżajš za dwa dni?!00:08:19: Mamo, oni nie mogš tego zrobić!00:08:21: Kochanie - co w ciebie wstšpiło?00:08:23: Mylałam, że z niecierpliwociš oczekujesz Giny.00:08:27: Za dwa dni? Ojej - to doskonale. | Będzie tu w samš porę.00:08:32: W samš porę na co?00:08:34: Nieważne.00:08:35: Oh, Kev.00:08:37: Nie będzie tak le.00:08:39: Po kilku godzinach przestaniesz zwracać na to uwagę.00:08:45: Oh, Gina!00:08:47: Oh, Gina!00:08:49: No dobra - czas nie działał na mojš korzyć.00:08:51: Ale niezamierzałem stać się jednš | z nieszczęliwych ofiar pana Cantwell'a.00:08:55: To był pojedynek człowieka z naturš. | Obstawiłem, że ja wygram.00:08:58: Będę panem moich własnych...00:09:02: porów.00:09:08: Więc wyszorowałem się.00:09:12: Wypucowałem.00:09:15: Wypolerowałem.00:09:20: Próbowałem wszystkiego.00:09:27: I kiedy było już po wszystkim...00:09:29: miałem zadbany pryszcz pod toporem.00:09:55: "...cinienia narastajšce w podziemnych głębinach..."00:10:00: "...magmowe erupcje pod kruchš powierzchniš Ziemi..."00:10:04: Nazajutrz nie było już żadnych | wštpliwoci czy ten pryszcz zniknie...00:10:09: Istniało tylko pytanie: "Jak duży się stanie?".00:10:13: "Tytaniczne wybuchy."00:10:15: "Ostatecznie, krwicie żywa..."00:10:18: "bogata w minerały lawa... | daje poczštek wielkiej wegetacji."00:10:24: Cóż, żadnych oznak wegetacji.00:10:27: Jeszcze.00:10:29: Próbowałe poddać twarz działaniu pary z wody cytrynowej?00:10:33: Co?00:10:34: Nie, naprawdę!00:10:34: Mama mówi, że jedyny sposób | na pozbycie się wyprysków na twarzy...00:10:37: to goršce okłady i poddawanie | działaniu pary z wody cytrynowej.00:10:40: Woda cytrynowa?00:10:41: Taa. To zawsze pomaga.00:10:43: Naprawdę?00:10:46: Tobie pomogło?00:10:47: Cóż... ja tak naprawdę nigdy... no...00:10:52: nie miałem pryszcza.00:10:55: Więc jak możesz cokolwiek | wiedzieć o pozbywaniu się ich, co?00:10:58: Hej, próbowałem tylko pomóc, OK?00:10:59: Taa, no to jest to najgłupsza rzecz, | jakš kiedykolwiek słyszałem.00:11:01: Bum!00:11:03: Głupia? Być może.00:11:04: Ale nic innego nie przyszło mi do głowy.00:11:10: To tyle jeli chodzi o korzystanie | z rad kompletnego amatora.00:11:14: Przyszedł czas, żeby pozyskać pomoc... profesjonalisty.00:11:18: miało!00:11:19: Tak mylisz?00:11:20: Ja bym to zrobił.00:11:23: Zastanów się.00:11:24: Wayne był zaprawionym weteranem w tej dziedzinie.00:11:27: Wycinij to!00:11:29: No nie wiem...00:11:31: To jedyny sposób, żeby się tego pozbyć.00:11:33: Chyba, że...00:11:35: chcesz żeby zrobił się dziesięć razy większy.00:11:41: A tak już jutro mogłoby go nie być.00:11:45: Albo...00:11:46: Nie - to naprawdę mało prawdopodobne, | że się to stanie.00:11:50: Albo co?00:11:52: Mogłaby się wdać infekcja która objęła by twój mózg.00:11:55: Wayne!0... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pees.xlx.pl
  •